Abp Wojciech Polak: niedziela otwiera nas na Boga i bliźnich

Publikujemy kazanie Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszone podczas nabożeństwa Słowa Bożego celebrowanego w czasie ogólnopolskich obchodów XXIII Dnia Judaizmu w Kościele katolickim

Moi Drodzy

Pamiętaj o dniu szabatu, aby należycie go świętować. Pamiętaj, abyś dzień święty święcił. Świętowanie związane jest więc z pamięcią. Wskazuje – jak uczył nas Jan Paweł II – najpierw na fakt, o którym należy pamiętać, a dopiero potem nakazuje coś czynić. Łatwo bowiem, nie pamiętając, zagubić istotę tego, co się świętuje. A wtedy, nawet jeśli pozostaną jakieś zewnętrzne tradycje czy zwyczaje, trudno uzasadnić sobie i innym, dlaczego należy to czynić. Po co więc świętować? Po co świętować szabat? Po co świętować we wspólnocie uczniów Jezusa pierwszy dzień po szabacie, zwany dniem Pańskim, czyli chrześcijańską niedzielę? Myślę, że dobrze jest najpierw sięgnąć do wspomnianej istoty tego, co się czyni, zobaczyć – mówiąc słowami Jana Pawła II – ów fakt, o którym należy pamiętać, aby dopiero potem coś czynić, a więc świętować. W ten sposób dostrzeżemy, że wezwanie do świętowania dotyka naszej relacji z Bogiem. Izrael a później Kościół – wyjaśniał nam Jan Paweł II – nie uważają nakazu świętowania za jeden z wielu przepisów dyscyplinarnych, regulujących wspólnotową praktykę religijną, ale za istotny i nieodzowny znak relacji z Bogiem. Widać to wyraźniej, gdy znak ten zostaje brutalnie zniszczony czy bezmyślnie zapomniany. Dekret Antiocha IV Epifanesa, który wywołał rewoltę i powstanie za czasów Machabeuszów, nie dotyczył przecież tylko konieczności wyrzeczenia się ojczystych obyczajów. Wiązał się ze śmiercią konkretnych kobiet, które pozwoliły obrzezać swoje dzieci, i z oddaniem życia tych Żydów, którzy nie chcieli – jak mówi Pierwsza Księga Machabejska – zbezcześcić święte przymierze. Rozumieli bowiem dobrze, że składanie ofiar bożkom i znieważanie szabatu, wiąże się z zaprzeczeniem i wyparciem się tego, kim naprawdę są. W podobny sposób chrześcijanie mordowani w IV wieku za rządów i prześladowań Dioklecjana dawali świadectwo, że quoniam sine dominico non possumus, czyli bez dnia Pańskiego, bez Tajemnicy Pana, bez świętowania, nie możemy być. Świętowanie szabatu czy niedzieli nie jest więc tylko jakąś ludzką potrzebą czy wypełnieniem jednego z kultycznych nakazów. Ono tak naprawdę decyduje o tym, czy jesteśmy czy nie. Nie jest to więc – tłumaczył kiedyś przytaczając ten drugi przykład Joseph Ratzinger – jakieś z trudem przychodzące posłuszeństwo wobec przykazania kościelnego, odczuwanego jako coś narzuconego z zewnątrz; jest to wyraz wewnętrznego imperatywu i zarazem woli – wskazanie na to, co stało się istotnym centrum własnej egzystencji, własnego istnienia. Słowa te – tłumaczył Ratzinger – ukazują to, co jest tak ważne, że musi być spełniane [świętowanie] nawet za cenę zagrożenia życia, na zasadzie wielkiej wewnętrznej pewności i wolności, gdyż bez świętowania nie możemy być.

Świętowanie dnia świętego jest zatem istotnym i nieodzownym znakiem relacji z Bogiem. Wiąże się z tym, kim my jesteśmy i kogo spotykamy. Słuchając tekstu Ewangelii mogliśmy dostrzec, że dla uczniów idących do Emaus pierwszy dzień po szabacie był nie tylko dniem odkrycia pustego grobu Jezusa, ale nade wszystko dniem spotkania ze Zmartwychwstałym. Gdy rozprawiali o tym, co się stało Ktoś przybliżył się do nich i szedł z nimi. W mroku chylącego się ku końcowi dnia i w ciemnościach zalegających dusze – pisał Jan Paweł II – Wędrowiec ten był promieniem światła, który budził w nich nadzieję i otwierał ich dusze, napełniając je pragnieniem pełnego światła. Dzień Pański jest takim właśnie momentem spotkania. Jest przypomnieniem, że nie idziemy przez życie sami, że Zmartwychwstały nam towarzyszy, nawet jeśli od razu Go nie rozpoznajemy. On dzieli nasz los. Pokonuje z nami drogę. Idzie obok. Jest blisko. Chce być z nami. Szuka nas. Wychodzi na spotkanie. Zostań z nami – słyszeliśmy prośbę uczniów. On zaś przystał na ich prośbę. Pozwolił, aby otworzyli swoje serca. Słuchając tego, co mówili Jezus rozpoczął proces leczenia i otwierania ich oczu, gdyż one są lampą ciała, a balsamem przywracającym ostrość widzenia jest wyjaśniane przez Niego Pismo. Niedzielna Liturgia Słowa daje nam możliwość – jak uczniom zdążającym do Emaus – skonfrontowania naszego życia ze Słowem Boga. Pozwala spojrzeć na wszystko, czego doświadczamy i co przeżywamy, z perspektywy Boga. Jednocześnie Ewangelia, którą słuchaliśmy, wskazuje nam, że poznanie i zrozumienie osoby i posłannictwa Jezusa nie jest możliwe bez poznania i rozumienia starotestamentowej historii zbawienia oraz wszystkich etapów przygotowywania ludzkości na przyjście Zbawiciela. Czytamy u Jana Apostoła, że dopóki uczniowie nie rozumieli Pism mówiących o Chrystusie, nie wierzyli w Jego zmartwychwstanie. O nierozumni – mówi im Jezus – jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy. Świadomość tego powinna nas nieustannie motywować do poznawania Pierwszego Testamentu i tego wszystkiego, co we wszystkich Pismach odnosi się do Jezusa.

Moi Drodzy!

Chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jeden fakt, a mianowicie, że usłyszane i przyjęte Słowo buduje wspólnotę. Uczniowie idący do Emaus zapraszają Wędrowca do wspólnego stołu. To, co później następuje: wziął chleb, odmówił modlitwę uwielbienia, połamał go i podał uczniom jest momentem kulminacyjnym. Uczniowie rozpoznają zmartwychwstałego Jezusa. Wtedy On staje się niewidzialny tzn. cały czas Obecny, choć w inny sposób, bo w znakach Jego Obecności. Teraz już nie mają żadnych wątpliwości. Medytowane i wyjaśniane Słowo przygotowało ich do spotkania, a gest Jezusa ostatecznie otworzył im oczy, aby mogli Go poznać. W geście łamanego chleba pojęli, że On Jest nie tylko Żyjący, ale także Dający Życie. Co więcej, właśnie to doświadczenie radykalnie zmieniło ich życie. Z przerażonych uciekinierów stali się odważnymi świadkami. Wracają w tej samej godzinie, a więc szybko do Jerozolimy, aby innym opowiedzieć o tym, co się stało. Świętując, uczniowie odczuwają więc potrzebę dzielenia się swoją wiarą. Nakarmieni Słowem i Chlebem przez Jezusa, pragną dzielić się z innymi. Papież Franciszek powie nam wprost, że świętowanie Dnia Pańskiego zobowiązuje do pomocy innym, a zwłaszcza ubogim. Uczy nas bowiem przechodzić od ciała Chrystusa do ciała braci.

Świętowanie nie służy bowiem nam samym, ale buduje wspólnotę. Nie oddziela nas od innych, ale jednoczy między sobą. Jan Paweł II mówił, że żadna z naszych aktywności nie ma tak żywotnego znaczenia i tak silnego wpływu formacyjnego na wspólnotę, jak niedzielna celebracja dnia Pańskiego połączona z Eucharystią. Apostoł Paweł – jak słyszeliśmy – prosi chrześcijan z Koryntu, gromadzących się na Eucharystii w każdy pierwszy dzień tygodnia, czyli w niedzielę, aby odłożyli coś według swoich możliwości, co ma stanowić spontaniczny, niewymuszony dar (charis) dla Kościoła Jerozolimskiego, który znalazł się w potrzebie (według Dziejów Apostolskich 11, 29-30, chodziło o przepowiedzianą przez Agabosa klęskę głodu, która dotknęła także Judeę). To, co ofiarowują, jest nie tylko wyrazem miłości braterskiej, ale także konkretnym, widzialnym znakiem jedności między poszczególnymi wspólnotami kościelnymi. Dzień Pański kształtuje zatem w nas ducha ofiarności i wrażliwości na potrzeby innych.

Drodzy Siostry i Bracia!

Świętowanie dnia świętego mówi nam więc o tym, kim jesteśmy. Bez świętowania po prostu nie możemy być. Ono nas kształtuje i czyni odpowiedzialnymi nie tylko za nasze życie, ale także za drugich. Dlatego nieustanne powracanie szabatu – powie nam Jan Paweł II – chroni człowieka przed pokusą zamknięcia się w sobie i sprawia, że pozostaje on otwarty na wymiar wieczności, przyjmując obecność Boga i Jego kairos, czyli czas Jego łaski i Jego zbawczych interwencji. Ono prawdziwie nas wyzwala, czyni wolnymi, pokrzepia i pomaga spojrzeć przed siebie z ufnością.

Źródło: prymaspolski.pl / Archidiecezja Gnieźnieńska

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama