Etiopia: misjonarze pomagają ofiarom głodu i suszy

Etiopia znalazła się na krawędzi kolejnego potężnego kryzysu humanitarnego. 15 mln mieszkańców tego afrykańskiego kraju potrzebuje pilnej pomocy żywnościowej.

Co czwartemu Etiopczykowi zagląda w oczy śmierć z powodu głodu i wycieńczenia spowodowanego brakiem dostępu do wody. W pomoc potrzebującym aktywnie angażuje się Kościół, dowożąc konieczne wsparcie w rejony, gdzie rzadko docierają organizacje humanitarne, m.in. na południe kraju zamieszkane przez Oromów, którzy żyją z hodowli zwierząt i rolnictwa, co przy braku opadów jest praktycznie niemożliwe.

„Ponad rok bez deszczy, bydło padłe wzdłuż wysuszonych dróg, każdego dnia kolejne ofiary cholery, głodu i braku lekarstw, brak dostępu do wody, gdy na zewnątrz jest ponad 45 stopni Celsjusza” – tak sytuację w tym regionie opisuje pracujący tam misjonarz ks. Christopher Hartley. Od 2008 r. mieszka on w Gode. 

Dzięki wsparciu otrzymanemu od ofiarodawców z Zachodu osobiście dowozi wodę do odległych wiosek. Każdorazowo kieruje ciężarówką załadowaną pojemnikami zawierającymi 24 tys. litrów wody. „Ostatnio odwiedziłem wioskę leżącą 60 km od mojej misji. Racjonujący wodę ludzie powitali mój transport słowami: «Ojcze, niech Bóg cię błogosławi! Ty nam ratujesz życie»” – opowiada misjonarz, apelując zarazem do wspólnoty międzynarodowej, by nie zapominała o tragedii suszy i głodu w tym afrykańskim kraju. Dodaje, że umiera się tam, ponieważ nie ma chociażby szklanki wody dziennie.

Szacuje się, że 750 mln ludzi na świecie nie ma dostępu do wody. Tysiąc dzieci umiera każdego dnia z powodu chorób związanych z wodą. Tę i tak dramatyczną sytuację pogłębiają kolejne susze.

bz/ rv

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama